Iwona Przybylska de Acosta

Reiki Grand Master

Nie wierzcie w Astrologię, czyli rzecz o tym jak czytać horoskopy.

zodiak

 

Tekstem poniższym rozpoczynam na gościnnych łamach portalu deacosta.pl cykl felietonów o Astrologii i zagadnieniach z nią związanych. Nie będzie to w żadnym bądź razie kurs Astrologii, raczej spodziewać się należy próby lekkiego i przystępnego wyłożenia kwestii związanych z najstarszą dziedziną wiedzy, którą uprawia człowiek.

Tytuł felietonu wydaje się być przewrotnym, ale parając się Astrologią lat już kilka z całą stanowczością stwierdzam: pod żadnym pozorem nie należy wierzyć w horoskopy! Szczególnie zaś w te „gazetowe”, obiecujące księcia na białym koniu i wszelkie inne radości, tak aby mieć pewność, że czytelnik kupi kolejny numer gazety i z wypiekami na policzkach szukać będzie kolejnych informacji o księciu, który tym razem już na pewno nadjedzie....

Jak zatem czytać horoskopy? Ano tak, jak czyta się prognozę pogody. Czy przeciętny widz potraktowałby serio prognozę treści następującej: „jutro nie wychodź z domu, bo na pewno zmokniesz i zapewne trafi Cię piorun”? Rzecz jasna nie. A to dla tego, że prognoza pogody ma za zadanie poinformować odbiorców, że jutro PRZEWIDYWANA jest burza, zaś to czy ktoś zmoknie czy nie zależy tak naprawdę od niego. Wiedząc, że BYĆ MOŻE będzie burza można wyjść z domu bez parasola i kaloszy ryzykując tym samym zmoknięcie, można też założyć sztormiak i... przechadzać się w nim w upalny dzień, bo burza jednak zmieniła plany i postanowiła zawitać gdzie indziej. Tak czy inaczej znajomość prognozy pogody daje poczucie wolności – przewidując (z pewnym prawdopodobieństwem) jaka będzie aura można zdecydować co na siebie włożyć lub też... pozostać w domu. Tak czy inaczej wiedza ta daje wolność wyboru.

Podobnie jest z horoskopami – mówią o tym, jaka będzie „astropogoda”, czyli ku czemu będą stosowne okoliczności, a co zaś stanowić może zagrożenie. Pisując „gazetowe” horoskopy koledzy po fachu bardzo często dokonują pewnego nadużycia – próbują przewidzieć co uczyni czytelnik wnioskując to z układu planet dla całego znaku zodiaku. Zatem astrolog taki widząc dobrze aspektowaną Wenus, wspartą dodatkowo Marsem wpisuje w horoskop: „spotkasz rycerza na białym koniu i zakochasz się na zabój”.  Tymczasem ten układ planet NIE DAJE GWARANCJI, że tak się właśnie stanie! Mówi on tylko, że pojawią się okoliczności sprzyjające zauroczeniu, gdyż  pozostająca w koniunkcji Wenus dodaje uroku, czyni atrakcyjnym i daje łut szczęścia, zaś energetyczny Mars działając niczym wielka elektrownia pozwala na podjęcie działań, których normalnie nigdy by się ktoś podjąć nie odważył. Można zatem podejrzewać, że osoba pozostająca pod takim właśnie wpływem szczęśliwie się zakocha. Ale gwarancji nie ma!

Swego czasu poinformowałem pewnego człowieka, że oto rozpoczyna się przed nim  wspaniały okres w biznesie: wyśmienicie aspektowany Jowisz wsparty korzystnym układem Merkurego i Słońca – nic tylko robić kokosy. Człowiek ów pojawił się u mnie po dwóch miesiącach z pretensją, mianowicie rzeczywiście spadło mu dosłownie „z nieba” kilka zleceń, ale żadnego nie udało się zakończyć, a zamiast zysków pojawiły się kary umowne. Zapytałem go co zrobił, że stracił te zlecenia – „kompletnie nic nie robiłem” – odrzekł – „przecież mówiłeś że gwiazdy mi sprzyjają, zatem po co się było napinać?” Przyznam szczerze, że opadły mi ręce.

Dlatego też po raz kolejny przestrzegam – NIE WOLNO WIERZYĆ W HOROSKOPY! Należy je traktować dokładnie tak, jak prognozę pogody, a wszystko zależy od Was, kropka!

„No dobrze” – rzeknie zapewne czytelnik – „ale o ile prognozę pogody lepiej bądź gorzej odczytać umie każdy, to skąd do licha mamy brać astroprognozy i jak je odnieść do swojej sytuacji...?”. A o tym właśnie traktować będą kolejne felietony, zapraszam zatem za tydzień!

Cezar

O autorze: buddysta, Mistrz Reiki, bioenergoterapeuta, uzdrowiciel, astrolog. Na co dzień zdroworozsądkowy inżynier informatyk.